Oparta na podstawie książki Hermanna Hesse brutalna opowieść o dwójce przyjaciół w średniowieczu 3
Złotousty (Jannis Niewöhner) trafia do klasztoru Mariabronn jako dziecko i szybko zaprzyjaźnia się z Narcyzem (Sabin Tambrea). Dwaj chłopcy są bardzo różni - jeden spokojny, stosujący się do reguł, drugi - energiczny, pełen ciekawości świata. Gdy dorastają, każdy z nich podąża inną drogą - Narcyz wybiera życie klasztorne, Złotousty wyrusza w podróż w poszukiwaniu matki i własnej drogi.
Akcja toczy się w średniowieczu, a scenariusz filmu (Stefan Ruzowitzky) oparty jest na motywach powieści Hermanna Hesse z 1930 roku. Być może nie jest to tak uderzające w książce, natomiast ciężko mówić o pięknej, baśniowej opowieści, gdy co rusz oglądamy sceny chłostanych lub chłostających się mnichów, obok innych przejawów okrucieństwa. Głównym wątkiem ma tu być przyjaźń Złotoustego i Narcyza, jednak od opuszczenia przez tego pierwszego klasztoru, ich losy toczą się dwutorowo, do pewnego momentu nie ma punktów zbieżnych, skupiamy się więc na różnych, rozstrzelonych w czasie i przestrzeni mniej lub bardziej istotnych smutnych historiach z życia głównie Złotoustego.
W związku z pomieszaniem wątków i tą nadmierną zbędną brutalnością, ciężko też skupić się na jakichś własnych refleksjach dotyczących życiowych wyborów czy postaw, które teoretycznie przedstawione są w filmie, a sama puenta wybrzmiewa wręcz tragikomicznie. W zasadzie jedna z niewielu rzeczy, która jakoś broni ten film, to dobra gra aktorska - zarówno Sabin Tambrea (Geniusze, La Gomera) w roli Narcyza, jak i Jannis Niewöhner (Stacja Berlin, High Society) kreujący postać Złotoustego, tworzą bardzo wiarygodne portrety swoich postaci.
Reżyserii Narcyza i Złotoustego podjął się Stefan Ruzowitzky, który ma na swoim koncie zarówno produkcje dla dzieci (Czarodziejka Lili: Smok i magiczna księga), jak i horrory (Pacjent zero), a nowy film wpisuje się gdzieś pomiędzy tymi gatunkami, nieco jak u braci Grimm. Plusem obrazu jest natomiast techniczna strona - charakteryzacja (Helene Lang) i scenografia (Sebastian Soukup) zostały docenione na festiwalu Austrian Film Award oraz German Film Awards, otrzymując nominacje w swoich kategoriach.
Być może, gdyby film był spójny i w pewnym momencie nie silił się na przekazanie jakichś "prawd życiowych", konwencja polegająca na pokazaniu drastycznego średniowiecznego świata, lepiej by się sprawdziła. Film dość ciężko mi się oglądało, jednak być może miłośnicy mrocznych baśni odnajdą się w tym klimacie.